Głowacica

Głowacica.

Z powodu potężnych rozmiarów i dostojnego wyglądu tytułuje się często głowacicę królową naszych wód.
Wprost idealnie, pod względem hydrodynamicznym, ukształtowane mocne ciało predysponuje ją do życia w najbystrzejszych podgórskich rzekach. Zasiedla głównie przestronne szerokie cieki o dużym stopniu urozmaicenia. Wymagania przy wyborze stanowiska ma iście królewskie, domaga się zarówno zapewnienia poczucia bezpieczeństwa, jak i obfitości odpowiedniego pokarmu. W pierwszej kolejności odpowiadają jej w związku z tym głębokie partie wód, łączące się z niosącymi dużo wody odcinkami. Dobrze się składa, jeśli uzupełnieniem stanowiska są zawady, nawet bezpośrednio w nurcie, np. większe głazy, pnie drzew itp. Przyczajona przy nich głowacica czuje się bezpieczna, stąd także błyskawicznie atakuje ofiarę. Wiele wymaga także od sąsiadów; najbardziej odpowiadają jej większe białe karpiowate ryby o smuklejszym ciele, a więc świnka, jelec, brzana. Jej domeną są zatem czyste bystre odcinki krainy brzany i dolne partie krainy lipienia.

Tarło odbywa w okresie od kwietnia do maja, przed nim podejmuje wędrówkę pod prąd do płytkich bystrzyn o żwirowym podłożu.

Tylko we wczesnej młodości skazana jest na drobny planktoniczny i bentoniczny pokarm, potem szybko przechodzi na drapieżnictwo i oprócz ryb, stanowiących podstawę jadłospisu, atakuje wszystko co żyje i znajdzie się na jej żerowisku. Dorosła głowacica jest bowiem samotnikiem i nie toleruje w swoim otoczeniu konkurencji. Dzięki zaprzysięgłej drapieżności i równomiernemu apetytowi praktycznie w ciągu całego roku, rośnie szybciej niż pozostałe ryby łososiowate. Osiąga też godne odnotowania rozmiary. Informacje o ogromnych 60—80 kg głowacicach z podgórskiej strefy Dunaju (rzeka Inn w Austrii) w drugiej połowie ubiegłego wieku są prawdziwe. W obecnych warunkach, przy nadmiarze wędkarzy i stopniowej dewastacji środowiska naturalnego, sytuacja głowacicy jest trudniejsza, ale mimo to osiąga nawet ponad 30 kg (35,5 kg, 155 cm liczył sobie okaz z Driny w Jugosławii z roku 1984, odnotowano podobne także w Austrii).

Mimo wszystkich dobrych słów o głowacicy trzeba trzeźwo oceniać sportową wartość tej ryby i jesteśmy w rozterce, czy w ogóle ma sens propagowanie i opisywanie zasad jej wędkarskiego połowu. Właściwie trzeba by dyskutować o tym, jak ją uchronić, ewentualnie zwiększyć jej stan, tak żeby można się nią było chełpić jeszcze w przyszłym stuleciu. Optymalną porą na połów głowacicy jest początek zimy, kiedy powszechny niedostatek pokarmu skłania ją do atakowania przy każdej okazji. Z dobrym skutkiem łowi się spinningiem. Za skuteczne możemy uważać klasyczne błystki typu Heintz i im podobne wahadłówki, jak i niektóre błystki obrotowe oraz woblery. Głowacica, podobnie jak inne drapieżniki, atakuje instynktownie, więc precyzyjność przynęty nie może tu ważyć. Przeciwnie rzecz się ma z ruchem prowadzonej przynęty – dostrzega każdy nienaturalny szczegół, a ufna staje się tylko wobec przynęty sprawiającej wrażenie „życia”. Bierze niekiedy też na sztuczną muchę.

Sprzęt do połowu głowacicy powinien być wyjątkowo mocny, odpowiednie będzie także oburęczne wędzisko spinningowe o twardej, mocnej szczytówce, masywny kołowrotek o stałej szpuli, a jeszcze lepiej multiplikator, żyłka ponad 0,35 mm, przynęta o wielkości co najmniej 10-15 cm.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *