Jak złowić sandacza

Sandacz

Sandacz sprawia mi poważne kłopoty i że po prostu nie umiem zrozumieć, co kieruje jego nieobliczalnym zachowaniem. Po zebraniu wielu nowych informacji nie stałem się, niestety, ani odrobinę mądrzejszy, a nawet przeciwnie — utwierdzam się tylko w wątpliwościach, co do tego, czy w ogóle uda mi się mu sprostać. Z jednej strony można podziwiać jego spryt i zaciętość podczas zdobywania pokarmu, kiedy to nie pogardzi nawet drobiazgiem, a zdobyte rybki umie układać w żołądku jak w puszce. Z drugiej strony kiedy akurat nam na tym zależy sandacz ni stąd, ni zowąd nie przejawia zainteresowania naszymi żywcami, nie zapoluje na nie nawet przez przypadek, a w swojej obojętności potrafi tkwić uparcie jak baran.

Rozpowszechnione poglądy na temat wymagań sandacza wobec środowiska można sprowadzić do przekonania, że mamy do czynienia z jakimś białym krukiem wśród ryb, z jakimś „błękitnokrwistym” dziwolągiem, który może żyć tylko w „arystokratycznym” otoczeniu, a więc wyłącznie w przestronnych, absolutnie czystych, dobrze natlenionych wodach, bez śladów bagna czy trwalszego zmętnienia, co więcej — wymaga też mnóstwa możliwie tajnych kryjówek i, oczywiście, dobrych warunków pokarmowych. To wszystko, jak się wydaje było kiedyś, dawno temu, prawdą, ale dzisiejszy sandacz, który wykazał się podziwu godną wolą przeżycia, ma w żyłach najnormalniejszą krew. Trochę mułu na dnie czy długotrwałe zmętnienie też nie wyprowadzą go z równowagi. Życiowe wymagania sandacza są oczywiście dyktowane możliwościami. O ile ma do wyboru warunki lepsze, wykorzystuje to, a wtedy jego idealnymi stanowiskami są przestronne głębokie wody o wysokiej zawartości tlenu i twardym (żwirowym, kamienistym, ilastym itp.) dnie. Na jego bardziej masowe występowanie można liczyć przede wszystkim w najbardziej urozmaiconych partiach oferujących dużo kryjówek.

Z punktu widzenia sandacza dobra kryjówka to taka, która zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa i spokoju, dostatecznie ocieniona przed bezpośrednim światłem słonecznym i, jeśli to możliwe, zapewniająca obfitość pokarmu. Ewentualnie kryjówką może być miejsce, z którego nie trzeba podejmować zbyt długich wypraw po pożywienie. W wodach o płytkich partiach przybrzeżnych jest zmuszony szukać stałego żerowiska na otwartej przestrzeni wodnej, a więc w większej odległości od brzegów; przybrzeżne płycizny służą mu jednak jako doraźny punkt zaopatrzenia w pokarm. W wodach o stromych brzegach, o dostatecznej głębokości wód przybrzeżnych chętnie się w nich zatrzymuje. W ciekach z ilastymi czy gliniastymi brzegami znajduje świetne ukrycie w przybrzeżnych jamach; w ciekach o bogato porośniętych drzewami brzegach — w labiryncie ich korzeni, w gęstwinie koron drzew zwalonych do wody; w ciekach regulowanych wykorzystuje każdą rozpadlinę między swobodnie ułożonymi większymi głazami. Podkreślany wymóg głębokiej wody jako optymalnego środowiska dla sandacza trzeba traktować względnie. Sandacz jest wszak rybą praktyczną i musi się zachowywać racjonalnie, co oznacza także to, że stara się przebywać przede wszystkim w miejscach oferujących mu dostatek pokarmu, a na największych głębokościach jest go akurat mniej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *