Z sandaczem z pewnością można wiązać wielkie nadzieje. Po części dlatego, że – jak już wspominaliśmy – przejawia wyraźną chęć do przystosowywania się do gorszych warunków, a ponadto – to cecha wyjątkowa – jest w stanie składać ikrę na podłoże różnego typu (trawa, korzenie drzew czy innych roślin, oczyszczone skały, świeże gałązki drzew itp.) i dbać o potomstwo w biotopach o różnym charakterze. Szczupak, karp, ale i wiele innych ryb nie może się z nim równać pod tym względem. Pośrednio sprzyja sandaczowi także powszechny niedostatek wody, z którym ludzie radzą sobie budując różnych rodzajów zbiorniki wodne, wszystkimi parametrami idealnie wprost odpowiadające tej rybie. W szybkim tempie przybywa też innego typu akwenów (np. wyrobiska pożwirowe, powęglowe i podobne doły) w zasadzie zasilanych wodą gruntową, co już samo w sobie przypisuje im sandacza. Sandacz, jak się wydaje, chwycił się tej okazji, a jego koniunktura zaczyna się już w pełni przejawiać. Między innymi we wzroście ilości łowionych ryb tego gatunku w Słowacji w ciągu ostatnich 25 lat. O ile udział porównywalnego szczupaka czy suma stopniowo się obniża, połowy sandacza zwiększają się i prawdopodobnie zbliża się czas, kiedy swym znaczeniem prześcignie szczupaka.
Zadowalająca jest także jego zdolność do adaptowania się w rozmaitych warunkach klimatycznych czy cieplnych. Biorąc pod uwagę znaczne obniżenie się jego aktywności żerowej, i w ogóle żywotności, w zimie powinno się zaliczyć go do grupy ryb ciepłolubnych. W rzeczywistości lepiej odpowiada mu temperatura umiarkowana – nie lubi ani zbyt ciepłych, ani zbyt chłodnych wód.
Pod względem sposobu zdobywania pokarmu charakteryzuje go w pełni powiedzenie, że „okazja czyni złodzieja”. Kiedy bowiem ma po temu warunki potrafi zaprezentować się jako drapieżnik już w „dziecięcym” wieku, a nie (jak się na ogół podaje) dopiero w trzecim roku. Ewentualny niedostatek rybek nie wyprowadza go jednak z równowagi w takim stopniu jak np. szczupaka. Sandacz świetnie sobie radzi zbierając z wód wszystkie mięsne kąski, w zasadzie bez względu na jakość, a więc także obumarłe. Kryterium wyboru stanowi tylko wielkość, ponieważ delikatniejszy pyszczek i mniej obszerny przełyk umożliwiają mu przyjęcie stosunkowo małego pokarmu, stanowiącego 8-10% jego własnej wielkości. Prawdopodobnie to jest jedna z przyczyn jego wolnego (np. w porównaniu ze szczupakiem) tempa wzrostu. Długość około 50 cm osiąga w naszych wodach płynących średnio dopiera w 6.-7. roku życia, w starorzeczach nawet rok czy dwa później, w zbiornikach zaporowych o rok wcześniej. Może osiągać 1 m długości i ponad 15 kg wagi. W naszych warunkach jak dotąd musimy zadowalać się niższą średnią wagą okazów — 7,1 kg w ostatnim czasie (dla porównania: szczupak 10,0 kg, sum 23 kg). Rekord Słowacji należy do 12,2 kg sandacza z 1981 roku złowionego w Ipl’u.
Unikający światła sandacz wybiera stanowiska wśród podwodnych zawad, odpowiada mu np. korona powalonego drzewa.
Taktyka wędkarskiego połowu sandacza ma związek przede wszystkim ze specyfiką więzi rodzinnej między osobnikami tego gatunku. W odróżnieniu od raczej samotniczych szczupaków czy sumów, jedność licznego z reguły klanu sandaczy jest wręcz wzorowa we wszystkich sytuacjach życiowych, zwłaszcza przy zasiedlaniu wspólnych stanowisk czy przy, gromadnie koordynowanym, żerowaniu. Forma rodzinnego klanu sandaczy może być zróżnicowana – raz obejmuje on mniej więcej zbliżone wiekiem osobniki, kiedy indziej skupia przedstawicieli różnych generacji, niekiedy począwszy od pradziadów. Dorastające osobniki często jednak tworzą grupy odrębne od dorosłych. Jednego w każdym razie możemy być zupełnie pewni: sandacz nigdy nie jest na stanowisku osamotniony, a pierwszą zdobycz można uważać za awangardę większego stada. Jego wielkość jest oczywiście zależna od warunków stanowiska, raz może to być tylko kilka osobników, kiedy indziej kilkadziesiąt.
W staraniach o zachowanie jedności rodziny także przy wspólnym żerze sandacze podporządkowują się określonym regułom. Ich bojowa taktyka – w zależności od konkretnych warunków — opiera się na dwóch wariantach. W terenie otwartym po prostu uparcie prześladują swoje ofiary, w terenie z przeszkodami starają się je za pomocą manewrów taktycznych otoczyć i wpędzić do wąskich przesmyków. Po otoczeniu ofiary jeden z sandaczy błyskawicznie atakuje stadko rybek, a kiedy te w popłochu uciekają, stają się łatwą zdobyczą dla czyhających pozostałych drapieżników.