Podstawowe metody połowu sandacza

Łowienie w wodzie płynącej przy użyciu filecika z ryb: A — umocowanie filetu na haczyku, B —obciążanie zestawu z przyponem bocznym, C — postępowanie przy połowie.

Przy połowie sandacza spinningiem zasady są te same, co przy połowie innych drapieżników.

Przynęty wybieramy jednak mniejsze, do 10-12 g. Skuteczność połowu bardziej zależy od prowadzenia przynęty niż od jej kształtu, typu czy koloru. Przy gorszej widzialności i w zmąconej wodzie lepsze są jednak jaśniejsze, srebrzyste przynęty, przy pogodzie słonecznej odpowiednie będą kolory ciemniejsze, miedziane lub ołowiane. Skuteczność przynęt podnosimy stosowaniem czerwonych koralików, kawałków czerwonej nitki albo wiązką pomalowanych na czerwono piórek. Celowe jest także rozsądne modyfikowanie typów przynęt. W wodach płynących sprawdzają się klasyczne błystki wahadłowe wszelkich typów, w stojących lepiej pracują błystki obrotowe kombinowane z rybką z miękkiego plastiku, ewentualnie ozdobione czymś czerwonym. Nadają się też mniejsze typy tonących woblerów. Kiedyś z powodzeniem stosowano złociste lub srebrzyste klasyczne dewony. W głębokich wodach sprawdza się także metoda pionowego prowadzenia przynęty typu mormyszki, pilkera itp. Metodę tę wykorzystuje się w zimie pod lodem, kiedy sandacze przesiedlają się na większe głębokości (w Polsce dozwolone jest jej stosowanie tylko do połowów podlodowych i morskich). Nadzieję budzą pierwsze wieści o skuteczności twisterów i różnych imitacji owadów, larw, dżdżownic, a nawet specjalnych muszek głębinowych.

Charakterystykę typowych brań sandacza traktujmy jako orientacyjną. Sandacz także ma od czasu do czasu prawo do kaprysów; raz połknie przynętę tak, że nawet nie zauważymy, kiedy indziej oszołomi nas głośnym braniem. Wobec przynęty jest ufniejszy niż bylibyśmy skłonni przypuszczać. Przynętę naturalną zaraz po zabraniu, na miejscu przeżuwa w pysku, co spławik sygnalizuje nieregularnym podskakiwaniem. Zacinamy dopiero wtedy, kiedy sandacz zaczyna się powoli oddalać z przynętą w pysku, aby ją spokojnie przełknąć. Spóźnione zacięcie powoduje wbicie haczyka do przełyku, co dla małych sztuk jest fatalne. Branie na sztuczną przynętę jest, oczywiście, znacznie energiczniejsze choć „tępe”.

Małą bojowość sandacza skwitowaliśmy już wybierając delikatny i słabszy sprzęt, lekceważenie tej ryby przy holowaniu mogłoby się już nie opłacić. Bezpośrednio po zacięciu sandacz robi wrażenie zaskoczonego, kiedy jednak uświadomi sobie powagę sytuacji, podejmuje rozpaczliwe próby dostania się na bezpieczne głębiny. Większych wypadów w bok nie ma zwyczaju robić, a jeśli mu się to zdarzy trzeba go z wyczuciem przytrzymać na miejscu zacięcia. Wystarczy trzymać wędzisko w pionie, po niedługim czasie sam ulegnie oporowi napiętej żyłki i szczytówki. Przy powierzchni niekiedy próbuje jeszcze słabo się opierać, ale na ogół pozwala się łatwo wyciągnąć na powierzchnię, gdzie może popaść w stan szoku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *