Boleń

Na ogólne pogorszenie się stanu wód (nie tylko z powodu zanieczyszczeń, ale także w związku z regulacją cieków) boleń, ryba w ogóle wymagająca, reaguje natychmiast.

Ubytek stanowisk w wodach płynących udaje się boleniowi kompensować. Z wyraźną ochotą przystosowuje się nawet do nietypowych warunków przestronnych wód zamkniętych, dzięki czemu jego dalsza obecność w naszych wodach jest zagwarantowana. Tę, w gruncie rzeczy korzystną, zmnianę losu bolenia można obserwować np. w wodach słowackich, gdzie coraz więcej jego stanowisk (a w logicznej konsekwencji także połowów) przypada wyraźnie na wody zamknięte. W ostatnim czasie na 10 połowów okazowych bolenia siedem przypada na wody zamknięte – zbiorniki zaporowe, wyrobiska pożwirowe, starorzecza; tylko trzy zaś na wody płynące. Pozostaje pytanie, czy wody zamknięte zdołają zastąpić boleniowi utraconą w wodach płynących rangę na tyle, aby dynamika wzrostu ilościowego tej ryby miała także w przyszłości tendencję wzrostową. Na razie sytuacja jest niewesoła, ostrzeżeniem może być np. stały spadek połowów bolenia w Słowacji w ostatnich latach.

O ile chcemy także w przyszłości cieszyć się tą zdecydowanie sportową i często dużą rybą, trzeba dotychczasowe doraźne akcje ochrony i podwyższania stanu bolenia zastąpić systematycznymi staraniami.

Podstawą zachowań bolenia są przeciwieństwa, które trudno wyjaśnić w jakiś, choćby trochę, prawdopodobny sposób. Z jednej strony — mamy do czynienia z rybą wyjątkowo, niemal chorobliwie, podejrzliwą, z drugiej – swoim hałaśliwym, nawet rubasznym zachowaniem zdradza on swoje stanowiska i żerowiska wprost prowokacyjnie. Co nim powoduje, kiedy np. przez cały dzień – od wczesnego rana do późnego wieczora — nawet bez (normalnej u ryb) południowej przerwy, niezmordowanie bojowo nastawiony, z wyraźną nerwowością „kursuje” pod powierzchnią? Krzywdzilibyśmy go jednak, sądząc z ponurej maski wojownika, że jest nieustannie w trakcie zbójeckich wypraw. Zdarzają się bowiem chwile, że mimo groźnego wrażenia zachowuje się pokojowo. Na szczęście małe rybki świetnie wyczuwają jego zmienne nastroje i raz desperacko uciekają, kiedy tylko zauważą sylwetkę bolenia, innym razem ledwie zwracają na niego uwagę, nawet jeśli majestatycznie krąży w ich bezpośredniej bliskości.

Sportowe walory bolenia nie znajdują – jak dotąd (z wyjątkiem Polski) – adekwatnego odbicia w publikowanych danych, tak więc konfrontacji obiegowych poglądów na temat optymalnego czasu połowu z konkretnymi wynikami dokonamy tylko na podstawie średnich danych o połowach w poszczególnych krajach.

Według polskich doświadczeń (analizowano 142 połowy) bolenia z równym powodzeniem można łowić od marca do listopada, największe szanse na sukces są jednak w drugiej połowie sezonu — w sierpniu (17,3% całorocznych połowów) a szczególnie we wrześniu (23,4%). Ocena 130 połowów z innych krajów potwierdza informacje o możliwym całorocznym połowie bolenia, każe jednak częściowo zmienić kolejność najbardziej sprzyjających miesięcy (sierpień z 19,2% okazuje się tu najlepszy). Słabszych wyników połowu bolenia w chłodnych porach roku (w Polsce w listopadzie i grudniu tylko 6,4%, w innych ocenianych krajach 12,0%) nie można wiązać tylko z mniejszym apetytem bolenia. Przyczyna tkwi raczej w tym, że jesienią boleń przemieszcza się na głębsze wody, a do tego trzeba by dostosować i metody jego połowu.

Ze szczególnym zadowoleniem przystępujemy do oceny przydatności poszczególnych metod połowu bolenia, a to dlatego, że zarówno w Polsce, jak i w innych krajach, dominuje połów spinningiem, z wykorzystaniem głównie sztucznych przynęt. Udział błystki w połowach – 75% w Polsce, 61% w RFN i 70% w innych krajach – jest wystarczająco przekonujący. Na drugim miejscu figuruje połów na żywca, ze średnią skutecznością 20% (w Polsce 17 %, w RFN 24 %). W kategorii połowów na inne przynętnętom (dżdżownicom, larwom itp.), niekiedy może się boleń połakomić nawet na kukurydzę itp.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *